O papierach słów kilka - Ilford New Multigrade RC XPRESS MGP.44M

 

Półtora roku temu kupiłem okazyjnie paczkę papieru Ilford New Multigrade RC XPRESS MGP.44M. Daty produkcji nie znalazłem, prawdopodobnie był mocno przeterminowany (a na pewno starawy) - na AlleDrogo kosztował 1/3 ceny sklepowej, ktoś wyprzedawał zapasy. Pierwszy kontakt z papierem był zachwycający. Doskonałe obrazy uzyskiwane po kilkugodzinnych naswietleniach. Papier reagował bardzo szybko i dawał śliczne, akwarystyczne kolory.

 

(Naświetlanie 6 godzin w czasie rejsu Krynica Morska - Frombork - Krynica Morska)

 

Tygodniowe naświetlania też wychodziły znakomicie, pojawiały się ciekawe efeky spływającej, rozgrzanej promieniami Słońca, emulsji:

 

(Tygodniowe naświetlanie w Babich Dołach, czerwiec)

 

Krótkie, jednodniowe naświetlania dawały równie ciekawe efekty, nawet jeśli obraz trzeba było dość silnie wyciągać ze skanu:

 

(Jednodniowe naświetlanie, maj, buteleczka po burnshocie rzucona na trawnik)

 

Opakowanie papieru dość szybko się skończyło, więc korzystając z okazji kupiłem kolejne opakowanie tego papieru. Tym razem w "profesjonalnym" sklepie, dającym gwarancje w miarę świeżej dostawy. Oczekując podobnego zachowania, w swej naiwności załadowałem papier na naświetlania półroczne i zabrałem na wakacje. I tu zaczęły się schody. Papier wyjęty z kamery po dwóch miesiącach okazał się być daleko poniżej oczekiwań. Więcej, powiedziałbym, że był dramatycznie słaby:

 

(2 miesiące pod Sea Towers w Gdyni)

 

Okazało się, że równie kiepski przy krótkich naświetleniach. Obraz był dramatycznie słaby, wyciąganie skanu dawało potężne szumy - a światła było przecież sporo - odblask od śniegu w słoneczny dzień, kamera trzymana w temperaturze pokojowej więc to nie kwestia tego, że papier był zmrożony (jak to okazało się być kluczowym w przypadku papierów Kodaka - opis w innym artykule).

 

(Jednodniowe naświetlanie, niskie zimowe Słońce, dużo świeżego śniegu)

 

Dłuższe naświetlania również nie okazały się lepsze...

 

(Tygodniowe naświetlanie, wprawdzie Słońca niewiele więcej, ale wciąż dużo śniegu)

 

Na szczęście, przy kilku tygodniach naświetlanych w wakacje (lipiec-sierpień) efekty okazały się znośne.

 

(Trzy tygodnie na przełomie lipca i sierpnia w Krynicy Morskiej)

 

Niestety, wcześniej, zanim przekonałem się o zachowaniu tego papieru, zostawiłem kilkanaście kamer na półroczne naświatlania od czerwca do grudnia.  No i niestety, efekt był taki, jakiego można było się spodziewać po dwumiesięcznym naświetlaniu. Obraz wprawdzie ciekawy, ale daleki od oczekiwań.

 

(Półroczne naświetlanie, Warszawa, widok na Złote Tarasy)

 

Na szczęście niektóre puszki wyszły zaskakująco dobrze. Choć tu być może swoje znaczenie miał fakt, że kamera umieszczona była w klimatyzowanym pomieszczeniu, nie narażona na wpływy atmosferyczne, znaczne wahania temperatury i wilgotności.

 

(Połroczne naświetlanie, Warszawa, Złote Tarasy)

 

Późniejsze doświadczenia z tym papierem wykazały jedną ciekawą cechę (na razie nie trafiłem na inny papier, który zachowuje się podobnie, choć papier Tetenala zdaje się zachowywać podobnie - będe musiał to sprawdzić - na razie naświetla się próbnie w kamerze). Otóż każdy papier wyjęty z pudełka i wystawiony na działania światła zaczyna ciemnieć. Ciemnieje, ciemnieje coraz silniej, aż do osiągnięcia poziomu wysycenia (dla każdego papieru innego). A ów Ilford najpierw ciemnieje, po czym... zaczyna blednąć. Obraz zaczyna się cofać. Można to zaobserwować na niektórych z powyższych obrazów (widok na Złote Tarasy i Sea Towers).

 

Z całą premedytacją postanowiłem pozostawić papier w jednej kamerze na połroczne naświetlanie.  Nie oczekiwałem wiele. Zeskanowany i odwrócony negatyw/pozytyw obraz dał efekt zgodny z oczekiwaniami:

 

(Półroczne naświetlanie z widokiem na budowę)

 

Po chwili zastanowienia obraz zaczął niepokoić (co było na początku trudne do sprecyzowania dla osoby, która negatywy czyta równie sprawnie jak pozytywy). Ciemne ślady Słońca. Jasne żurawie. Jasne ściany budynku i ciemne okna. Tak. To najwyczajniejszy w świecie pozytyw. Przy dość silnym i długotrwałyn naświetlaniu papier uległ klasycznej solaryzacji - samoistnemu odwróceniu negatywu w pozytyw na skutek przekroczenia pewnej granicznej wartości naświetlenia. Postanowiłem obrobić skan bez odwracania negatyw/pozytyw.  I tu... niespodzianka :)


(Półroczne naświetlanie z widokiem na budowę, obróbka bez wcześniejszego odwrócenia negatyw/pozytyw)

 

Jak widać, jest to papier, który może dostarczyć różnorakich efektów, jednak całkowicie nieprzewidywalnych. Lubisz ryzyko - ten papier jest dla Ciebie. Potrafi dawać naprawdę ciekawe obrazy (niekoniecznie nawet z efektami specjalnymi), ale zdarza się mu to relatywnie rzadko. Poza tym każda partia emulsji może zachowywać się zupełnie inaczej. Dla mnie ten brak powtarzalności i przewaga obrazów nieudanych przekreśla ten papier. Choć, nie kryję, dopóki nie zużyję tego papieru do końca, będę eksperymentalnie pozostawiał kamery z tym papierem razem z kamerami załadowanymi innymi papierami. Czeka mnie jeszcze jedna wielka niewiadoma - kamera pozostawiona we Fromborku - na skutek splotu okoliczności planowane na pół roku naświetlanie zmieniło się w naświetlanie roczne. Ale o ofektach przekonam się dopiero w sierpniu.

 

(Autorem tekstu oraz wszystkich powyższych prac jest Marek Jasiński)