Solarigrafia na papierze do cyjanotypii.

Jakiś czas temu zdobyłem gotowy papier do cyjanotypii. Używany zgodnie z przeznaczeniem spisywał się bardzo dobrze. Ponieważ papier ten charakteryzuje się stosunkowo niską czułością, i ujawnia obraz po wywłoaniu w zwykłej, czystej wodzie, postanowiłem sprawdzić, jak zachowuje się w solarigrafii.

Pierwsze próby to były krótkie, kilkudniowe naświetlania (w czerwcu, więc teoretycznie wtedy, gdy nasłonecznienie jest najsilniejsze), w kamerach wystawionych na zewnątrz. I od razu wyszedł pierwszy problem - obraz wywołuje się kąpielą w zwykłej wodzie, a kamera wystawiona na wpływy atmosferyczne jest zalewana deszczówką, co powoduje wywołanie obrazu już w kamerze. Jak można się było spodziewać, efekty nie byly zadawalające - wprawdzie na papierze rejestrował się ślad Słońca, ale w miejscach zawilgocenia pojawiały się białe plamy. Wywołanie papieru powodowało całkowite wypłukanie obrazu i wybielenie papieru.

Kolejna próba to było miesięczne naświetlenie w kamerze przylepionej do szyby - nie groziło zalanie kamery wodą i przedwczesne zniszczenie obrazu. I rzeczywiście - obraz na papierze wyjętym wprost z kamery prezentował się całkiem zachęcająco:

Oczywiście, oddanie szczegółów nie dorownuje w najmniejszym stopniu papierom do fotografii srebrowej, ale też nie jest tu najważniejsze. Po odwróceniu i korekcji krzywymi otrzymujemy całkiem ciekawy obraz:

Powyższe obrazki wyglądają całkiem całkiem, i można by pewnie na nich poprzestać, ale przecież cyjanotypię należałoby wywołać. Negatyw trafił więc pod wodę, i... przykra niespodzianka. Okazało się, że naświetlony obraz jest bardzo słaby. Po wypłukaniu pozostały ledwo widoczne niebieskie ślady zaznaczone przez Słońce. Poniżej zeskanowany wywołany obraz, podciągnięty krzywymi tak, by było cokolwiek widać.

Po odwróceniu obrazu i korekcji krzywymi również nie można być zadowolnym z efektu:

Z powyższego przykładu widać, że miesięczne naświetlanie to nadal zdecydowanie za mało. Co więcej, nie ma sensu wywoływanie tego obrazu, znacznie lepiej zdać się na obróbkę obrazu pojawiającego się bezpośrednio wskutek samego naświetlenia. Ba, podejrzewam, że nawet półroczne naswietlanie i wywołanie nie przyniesie satysfakcjonujących wyników - ślady Slońca nie wzmocnią się przecież w czasie dłuższego naświetlania - z każdym dniem Słońce kreśli inny ślad. Być może naświetlanie roczne, gdzie ślady Słońca będą na siebie nachodzić, da wyrazistszy obraz. Cóż, spróbuję zostawić kamerę na całoroczne naświetlanie, ale szczerze mówiąc, nie liczę na wiele. Ale... zobaczymy za rok.

 

Autorem tekstu jest Marek Jasiński (2011.09.25)